Sporo czasu mineło od zakończenia
EVO2012. Największy turniej bijatyk co roku rozgrywany w Stanach –
w 2012 cała impreza miała miejsce w Las Vegas w Ceasars Palace.
Miałem przyjemność uczestniczyć w tym turnieju także zapraszam
do przeczytania mojej relacji.
Zaczne od prostego zdania – Las Vegas
to okropne miasto. Wielka kupa plastykowego g*wna pośrodku pustyni.
Oglądanie tego miasta na trzeźwo grozi mdłościami. Gdyby nie EVO
i fakt, że z Las Vegas wyjeżdzają fajne wycieczki (np do Hoover
Dam czy Wielkiego Kanionu) to 6 dni zostałoby zmarnowanych. Poniżej
kilka zdjęć:
Flamingo Hotel |
Flamingo Fountain |
Ceasars Palace |
Wracając do EVO – rejestracja
przebiegła bez żadnego problemu. Jako, że zapisałem się zbyt
późno to niestety nie otrzymałem badge'a – troche szkoda, ale za
to każdy uczestnik otrzymał koszulkę z logiem EVO oraz MadCatz.
Brak badge'a oznaczał również to, że w dniu finałów nie będę
mógł oglądać eventu w sali głównej. Strasznie słaba sprawa
mając na uwadzę ilość przebytych kilometrów... co więcej gdy
zapytałem o jakąś rozpiskę kiedy chodzi o grupy itd. dowiedziałem
się, że jest to dostępne w internecie za pośrednictwem aplikacji
na smartphone'y... "which you obviously don't have" –
thank you!
Cosplay |
Po rejestracji pokręciłem się po
głównej sali. Rozstawione zostały stanowiska ze sprzętem (w tym
sklep MadCatz) oraz z grami. Wyrózniał się DiveKick z dużym TV oraz charakterystycznymi kontrolerami.
DiveKick Hype |
Co zrozumiałe Capcom mocno znaznaczył
swoją obecność – kilka stacji układających się w "Capcom
history lane" z SSFIIT HD Remix, MvC, SFIII oraz SFIV.
Capcom Lane |
Namco udostępniło stanowiska z Tekken
Tag Tournament 2 podczas gdy NetherRealm pokazało Injustice czyli
nową bijatykę w całości opierająca się na postaciach z
universum DC.
Injustice |
Prezentacja Injustice |
Warto także wspomnieć o Playstation
All Stars Battle Royale. Czyli odpowiedzi ze strony Sony na Smash
Brothers. Ciekawi mnie jak takie podejście twórców wpłynie na
popularność gry. Smash Bros. raczej grubą kreską odcina się od
Fighting Games Community, a nowy twór Sony najwidoczniej chce
przyciągnać do siebie szerokie spektrum graczy.
Playstation All Stars Battle Royale |
Kilka godzin rozglądania się i w
końcu przyszedl czas na moją grupę w SFIV:AE2012. Tutaj muszę
wrócić jeszcze do sprawy rozpiski. Ja rozumiem, że 90% ludzi to
byli obywatele US dla ktorych odpalenie smartphone'owej aplikacji i
polaczenie sie z netem przez telefon to zaden problem. Ale jednak
jakies rozpiski tradycyjne by sie przydaly. Trzeba bylo po prostu
chodzic w kolo zeby znalezc te stanowiska na których grali bardziej
slawni gracze żeby coś podpatrzec.
Combofiend i Poongko |
Muszę przyznać, że byłem strasznie
zdenerwowany przed pierwszą walką, ale miałem o tyle szczęście,
że gracz na którego trafiłem kompletnie nie wiedział co robi.
Moim przeciwnkiem był Fredouken grający Adonem. Bardzo łatwa walka
która bardziej przypominała potyczki online z początkującymi
graczami niż walkę na EVO – wygrana 2:0. Kolejnym przeciwnikiem
był Vangief który grał... Giefem. Drabinka online: (link).
Walke z operatorem Giefa przegralem i
to solidnie – 0:2. Mój przeciwnik grał bardzo agresywnie i nie
dałem rady uspokoić gry. Spadłem do drabinki przegranych gdzie od
razu trafiłem na Shazide.... czyli kolejny gracz mainujący
Zangiefa. Do czasów SSFIV lubiłem ten matchup i grałem z masą
Giefów – później zmiany w AE sprawiły, że to ogranie gdzieś
znikneło. Na moje szczęście Shazida grał stylem który bardziej
mi odpowiada i całe rundy rozgrywane były raczej spokojnie. Koniec
końców poległem po kilku dropach prostych kombinacji. Set
zakończył się wynikiem 1:2 dla Shazidy i końcem rywalizacji dla
mnie. Niestety po części mogłem się tego spodziewać po ponad
miesięcznej przerwie kiedy chodzi o granie w SFa – z drugiej
strony bardzo szybko przestawiłem się na tryb "widza" i
cieszyłem się resztą EVO obserwując rywalizacje czy grając
freeplay'e.
Dwójka graczy która mnie wyeliminowała - po prawej Shazida po lewej Vangief |
W mojej grupie bardzo solidnie kosił
Min – grając głównie Hondą, ale od czasu do czasu wybierał
także T.Hawka. Moich dwóch przeciwników czyli Shazida i Vangief
spotkali się w drabince przegranych (Gief vs Gief) – walka
zakończyła się przegraną Vangiefa.
Skoro o freeplay'ach już mowa to
szkoda, że było tak mało stacji do gry. Czas głównie spędzałem
przed stanowiskiem Capcomu gdzie kolejki były długie (ktoś mówił,
że SFIV umarł?) i grało się jednego lub maksymalnie dwa sety.
Poniżej zdjęcie samochodu tuningowanego na życzenie Capcomu.
No ok... |
Oprócz podglądania graczy przy
stanowiskach ciekawsze pary zawodników wyciągano na główną
scenę. Byli to z reguły znani gracze – często grający z
zupełnie randomowymi przeciwnikami. Myślę, że dla osób które
się załapały to było to fajne przeżycie. Chociaż niektórzy
wyglądali jakby najchętniej odłaczyli kontroler i schowali się w
tłumie :)
Goo-oo-tecks! |
Pierwszy dzień minął bardzo szybko.
Kolejny upłynął głównie pod znakiem UMvC3. Nie jestem wielkim
fanem tej serii, ale hype publiczności zdecydowanie mi się
udzielał. Poniżej kilka zdjęć wliczajac zeszłoroczną sensacje
turnieju – Noah. Małolat miał za sobą całą salę i chociaż
przegrał swoją walkę to publiczność dopingowała tak jakby to
był finał rozgrywek.
Noah - hype master |
Tutaj mała uwaga – w czasie w którym
byłem w Las Vegas padł rekord temperatury i termometry pokazały
116 stopni – co przekłada się na ok 46 stopni Celsjusza. Dzień
był dla mnie mało rozrywkowy także nadrabiałem zaległości w
poznawaniu amerykańskiego piwa. Piwo mają iście szczynowate, ale
nie uwzględniłem faktu, że w takich okolicznościach przyrody
łatwo się odwodnić. Skończyło się to mega bólem głowy, ale
nie powstrzymało mnie to przed pojawieniem się z samego rana na
finałach.
Stream is dead! |
O ile wcześniej nie przejmowałem się
faktem, że finały przyjdzie mi oglądać w "stream roomie"
tak gdy usiadłem na krześle i zacząłem oglądać finały Soul
Calibur V w towarzystwie dosłownie garstki ludzi to jednak
wkurwienie trochę dało się we znaki. Wejścia do głównej sali
były zamknięte oprócz jednego przy którym stał ochroniarz
sprawdzający identyfikatory. W stream roomie obejrzałem jeszcze
finały Mortal Kombat po czym moja żonka przy okazji wizyty do
sklepu poszła sprawdzić jak wygląda sprawa przy głównej sali. Im
bliżej finałów KOF, Marvela i SFa zaczeło się pojawiać coraz
więcej ludzi. Magda dostała się do środka przez jedne z wcześniej
zamkniętych drzwi (ktoś kto wychodził z sali otworzył je od
środka). Zadzwoniła do mnie mówiąc żebym szybko podbiegł pod
główną salę bo drzwi zaraz się zamkną. Nie wiedziałem że
rozmawianie przez telefon po polsku może tak onieśmielać ochronę
bo nikt mnie nie zatrzymał gdy przeszedłem przez barierki i
zacząłem szukać uchylonych drzwi :) Wszedłem do środka i ścisłe
finały mogłem oglądać na głównej sali – i to wszytko dzięki
mojej żonce także z tego miejsca bardzo Ci dziękuje kochanie :)
Main Ballroom - finaly Virtua Fightera |
Szybko mineły finały Virtua Fightera
i rozpoczął się King of Fighters. Duzy hype wśród publiki
zwłaszcza latynosów. KOF jak wiadomo cieszy się wielką
popularnością w Meksyku. Co prawda sala nie była wypełniona, ale
tłum zebrany pod sceną robił dużo hałasu. Na początku było
bardzo fajnie, ale sety w KOFie są naprawdę dłuuuugie i pod koniec
byłem po prostu znudzony.
Wszyscy czekali na Marvela i gdy nagle
na scenie pojawiła się ekipa od Tekkena prezentująca nowe postacie
oraz gameplay TTT2. Tłum dobitnie dał do zrozumienia, że nowa gra
Namco nie może liczyć na wielki support w Stanach i obok
prześmiewczych komentarzy pojawiło się także buczenie.
Seth - FGC hero |
W końcu rzyszedł czas na Marvela i
nagle cała sala wypełniła sie widzami. Było tak dużo ludzi, że
turniej został przerwany na dobre 30 minut ze względu na reakcje
ochrony która domagała się "udrożnienia dróg ewakuacyjnych"
– mówiąc wprost ludzie siedzieli przy drzwiach, przejściach itd.
blokujac wyjścia ewakuacyjne.
Przy finalach publika co chwila zrywała
się z siedzeń – hype był ogromny i widać było, że dla
większości to właśnie MvC jest main eventem. Ja cierpliwie
czekałem na finały Street Fightera.
Mahvel Babee! |
Rozgrywki SFIV były dla mnie jedynym
powodem przyjazdu na EVO i bardzo sie cieszyłem mogąc ogladać TOP8
na żywo. Masa zróżnicowanych postaci, tempo które przy KOFie
wydawało się super-szybkie no i absolutna dominacja Akumy
Infiltration były dla mnie pięknym zwieńczeniem wieczoru.
Podeszliśmy bliżej sceny podczas ceremonii wręczenia nagród, a
sala dość szybko opustoszała.
SF TOP! |
EVO to zdecydowanie największy turniej
bijatyk na świecie. Nie mówie tutaj o liczbie uczestników czy
ilości reprezentowanych krajów. Chodzi raczej o atmosfere i fakt,
że przez trzy dni masa ludzi zbiera się w jednym miejscu żeby
pokazać swoją pasję do fighting games. Zaimponowało mi to, że
przy tak dużym evencie opóźnienia były praktycznie bez znaczenia.
Infil-demon-tration |
To co mnie negatywnie zaskoczyło to
fakt, że na głównej sali nie było słychać streamu – nie wiem
czemu zdecydowano się na takie rozwiązanie bo jednak komentarz na
streamie był świetny. Druga sprawa to wspomniany już wcześniej
brak "tradycyjnych" rozpisek. Miałem problemy z
roamingiem, a co dopiero mówić o ściąganiu aplikacji na telefon.
Tak czy inaczej EVO to wydarzenie w
którym warto wziąć udział – niestety mając na uwadzę ceny
biletów to zdecydowanie nie opłaca się przelot do Stanów
wyłacznie na turniej.
Na koniec zamieszczam mini galerie
zdjęć z cyklu "sandał + skarpeta" – nikt mi nie wmówi,
że to Polska specjalność! Jako bonus na sam koniec zdjęcie na
którym własnoręcznie dotykam Duppy!
uwaga na następnym zdjęciu dotykam Duppy!
I na koniec dla chłopaków z backdasha - rodzice Poongko!
Super, super, zazdroszczę wyprawy! Teraz top US musi zjawić się na Bursie następnej, nie ma innej opcji:)
ReplyDeleteWacho
serwery cs 1.6
ReplyDeletePo prostu mega wyprawa. Świat gier komputerowych jest niesamowity.
ReplyDelete