13/06/2010

Pro Evolution Sucker

   Ładnych kilka dni temu pojawiło się nowe info na temat PES2011. Z piłką Konami związany jestem od czasów PSXa i mogę śmiało stwierdzić, że jest to dla mnie jedna z ważniejszych serii. Nie jest jednak tajemnicą, że PES od dłuższego czasu prezentuje formę ewidentnie spadkową.
Dla mnie apogeum osiągnięto w przypadku PES2009 – zwłaszcza kiedy chodzi o niegrywalny tryb online. To był dla mnie sygnał, że trzeba się ostatecznie odciąć od PESa – swoistym pożegnaniem z serią były dla mnie Mistrzostwa Polski które odbyły się w Braniewie i skończyły się skandalem (okazało się, że CDP nie ma dobrych stosunków z Konami i Mistrz Polski nie pojedzie na Mistrzostwa Europy – ale to osobny temat). Oczywiście pewny sentyment pozostał i zwłaszcza w momencie w którym szykują się większe rozgrywki futbolowe to korci mnie, żeby do gry Konami wrócić. Zwykle w takich momentach pojawią się NEWS, który automatycznie wywołuje u mnie reakcje alergiczną bo trzeba powiedzieć jasno, że uczulony jestem na tzw „ściemę”.
   Otóż jeśli śledzicie w miarę regularnie newsy to bardzo łatwo zauważycie pewną prawidłowość, która dotyczy kolejnych odsłon PESa. Dla ułatwienia rozpiszę to w punktach...

  1. pojawia się screen i szczątkowe info na temat „nowego PESa”
  2. pojawia się standardowa gadka-szmatka od Konami która zawiera te info:
    • zupełnie zmieniono/diametralnie poprawiono silnik
    • wszystkie/większość animacji nagrano na nowo
    • poprawiono AI (to jest mój ulubiony punkt)
    • piłkarze wyglądają jak żywi
    • nowe niesamowicie realistyczne zagrania
  1. pojawia się wypowiedź Seabassa albo kogoś z ekipy pracujacej nad Pro Evo w której to zawarte jest takie info:
    • poprzedni PES był mierny i doskonale o tym wiedzą
    • mieli problemy techniczne/personalne/czasowe i dlatego nie udało się zrealizować tego co sobie założyli
    • tym razem wiedzą doskonale czego oczekują gracze
    • poprzednia część poszła w złym kierunku
    • (i to jest najlepsze) nowy PES zmiecie wszystko inne

   Co roku oczywiście rezultat jest taki sam – nowy PES okazuje się być nieco lepszy/nieco gorszy od poprzedniego, ale ogólnie przegrywa z FIFĄ i zarówno recenzenci jak i przedstawiciele „sceny” zgodnie stwierdzają, że czegoś tutaj brakuje i gdzieś po drodze zgubiono to co stanowiło o sile serii. Po paru miesiącach cykl zaczyna się od początku i znowu słyszymy, że poprzedni (tak przecież zachwalany przed premierą) Pro Evo nie wyszedł tak jak miał wyjść i w Konami doskonale o tym wiedzą... bla bla bla.
  We wspomnianym na początku newsie zawarta była właśnie ta faza trzecia – czyli przyznanie się do win z jednoczesnym zaznaczeniem, że chęci były dobre. Konkretnie pojawiło się niezwykle ostatnio modne wśród japońskich developerow narzekanie na current-geny i przesiadkę na HD... Ja pozwolę sobie na bardzo dobitne stwierdzenie – Konami przegrało wojnę. Nawet jeśli PES2011 okażę się w opinii recenzentów być lepszą grą niż FIFA11 to i tak będzie to zbyt mały krok, żeby seria odzyskała swoją pozycję i szacunek fanów. Właśnie przez takie coroczne cyrkowe zagrywki PES stracił swoją moc. Nie pomaga też kurczowe trzymanie Pro Evo pod skrzydłami Seabassa – człowieka, który ewidentnie nie ma koncepcji na rozwój serii i zmarnował parę ostatnich lat pozwalając na to by PESa pogrzebała średnio-miernawa FIFA (umówmy się, że gracz tak naprawdę nie ma wielkiego wyboru na tym polu).  
 Stąd taki mój mały apel do ekipy odpowiedzialnej za PESa – darujcie sobie tę coroczną szopkę, przywróćcie serii oryginalną miodność i grywalność. Przypomnijcie sobie czasy gdy PES bez prawdziwych nazwisk, fikuśnego młodzieżowego menu, dziwnych systemów ułatwiających ustawienie formacji i tysiąca innych pierdół deklasował poobklejaną oficjalnymi znaczkami FIFĘ – bo w ostatecznym rozrachunku liczy się grywalność i wartość gry w trybach multiplayer (online i offline).

No comments:

Post a Comment